- I ty się z tego cieszysz? - jęknął Louis, patrząc na Harry'ego z
szeroko otwartymi oczami.
- Nie zaprzeczę - wstał z łóżka i podszedł do chłopaka. - Nie chcę już
się z tobą kłócić - wzruszył ramionami.
Louis wzdrygnął się i poszedł do łazienki. Zamierzał wziąć długą
kąpiel w wannie i przemyśleć słowa 'kolegi'. Zdjął wszystkie ubrania i odrzucił
je w kąt pomieszczenia. Odkręcił kurek z ciepłą wodą, która zaczęła wypełniać
wannę. Wlał czekoladowego płynu do kąpieli i wszedł do wanny. Ogarnęło go
przyjemne uczucie, westchnął cicho i przymknął powieki. Leżał tak przez
kilkanaście minut, myśląc o tym co powiedział Harry; "Nie chcę już się
z tobą kłócić..." przypomniał sobie jego wypowiedź, "Ale
będziesz musiał!"- odpowiedział stanowczy głos w jego głowie, zaś
drugi jakby sprzeczał się z tym pierwszym "Właściwie dlaczego my się
nienawidzimy? Powodem tego jest to, że Liam wolał przyjaźnić się ze mną niż z
nim?". Chłopak westchnął cicho i otworzył oczy. "Może
zakopanie toporu wojennego to dobry pomysł?" pomyślał. Na tym nęcącym
go pytaniu zakończył przemyślenia i wziął do ręki czerwoną gąbkę, wylał na nią
trochę żelu i umył dokładnie całe ciało. Wyszedł z wanny i wytarł się
ręcznikiem, który potem przepasał wokół bioder. Spuścił wodę z wanny i wyszedł
z łazienki półnago. Harry leżał na kanapie i oglądał jakąś komedię, bo nie mógł
się powstrzymać od śmiechu, nawet nie zauważył, że Louis wyszedł z łazienki.
Niebieskooki podszedł do walizki i wygrzebał z niej bokserki. Poszedł z
powrotem do łazienki i wsunął je na siebie, poprawił sobie włosy i opuścił
pomieszczenie.
- Jak coś to masz już wolną łazienkę - mruknął do Harry'ego, który
nawet nie patrząc na niego kiwnął głową, jednak nie podnosił się z kanapy,
wciąż oglądał komedię. Louis stał wpatrując się w niego.
- Co tak się gapisz?! - warknął Styles po kilku minutach. Louis
wzruszył ramionami i usiadł obok niego.
- Mogę? - zapytał.
- Po co pytasz skoro i tak już tu siedzisz? - zadrwił z niego Harry.
- Myślałem, że chcesz się pogodzić - westchnął Louis.
- Nie tak bym to nazwał - uniósł jedną brew patrząc na Tomlinsona,
który odwzajemniał spojrzenie pytającym wzrokiem. - Nie chcę zepsuć tych
wakacji naszym warczeniem na siebie - Louis wciąż się nie odzywał. - Po prostu
starajmy się być dla siebie mili, okej? Jak - zaczął - jak koledzy - westchnął.
- A, tak. Jasne - uśmiechnął się lekko i wstał. - Chcesz pokazać
tatusiowi i mamusi, że jesteś idealnym synkiem, którego każdy lubi - zaśmiał
się, a Harry aż podskoczył z kanapy.
- Odwal się od moich starych! - krzyknął popychając
Louisa. - Próbowałembyć dla ciebie miły! Ty też mógłbyś spróbować! - zaproponował.
- Będę sobą - podkreślił ostatnie słowo i wyciągnął z walizki paczkę
papierosów, wyszedł na balkon.
Wyciągnął z opakowania jednego papierosa i podpalił go. Zaciągnął się
i wypuścił z ust dym. "Co mi przyszło do głowy, żeby się z nim
godzić?" pomyślał. Powtórzył czynność, wypuszczając dym po dłuższej
chwili. Nie nacieszył się samotnym towarzystwem za długo, w drzwiach stanął
Harry.
- Dasz jednego?! - zapytał stojąc w miejscu.
- Nie - odparł Louis i odwrócił się do niego przodem.
- No daj... - poprosił.
- Chciałbyś - zaśmiał się i zaciągnął się, dym wypuścił prosto w twarz
Stylesa, który wyrwał mu z rąk papierosa. - Oddawaj! - zaprotestował od razu.
Tym razem to Harry zaciągnął się papierosem. Z ulgą wypuszczając dym.- Debil -
westchnął Louis wychodząc z balkonu. Harry dopalił zabranego Louisowi papierosa i także opuścił balkon.
Tomlinson
siedział wygodnie w fotelu z laptopem na kolanach i logował się na
portal społecznościowy Twitter. Sprawdził powiadomienia, jednym z nich
była wiadomość od jego przyjaciela.
"@djpaynoh: Siema stary! Jak tam?"
Louis zaczął stukać palcami w klawiaturę.
"@tomlinson17: Cześć, jesteśmy na miejscu. KOSZMAR!! Pokój z Harrym >.<"
Chyba nie sądził, że Liam od razu odpisze, jednak po chwili 'wyskoczyła' mu nowa interakcja.
"@djpaynoh: Coo?! Ale dlaczego nie macie osobnych?"
"@tomlinson17: Nie było już wolnych "A to najlepszy hotel""
"@djpaynoh: Wytrzymasz.. :)"
"@tomlinson17: Nie mam innej opcji. Dobra muszę już lecieć. Trzeba się rozpakować."
"@djpaynoh: Cześć Lou xx"
Zamknął
klapkę laptopa i odłożył go na stolik. Rozejrzał się po pokoju szukając
wzrokiem Numeru Niepożądanego Styles. Lecz tu go nie było. Po chwili
usłyszał szum wody, co oznaczało, że Harry jest w łazience i bierze
prysznic. Louis podniósł się z fotela i podszedł do walizki. Położył ją i
kucnął przy niej. Rozsunął suwaki i biorąc trochę ubrań układał je na
półkach w jednej z szaf. Niektóre części garderoby powiesił na
wieszakach. Buty ustawił obok siebie na samym dole szafy. Gdy skończył,
sprawdził, czy wszystko jest okej i zamknął drzwi szafki. Zrobił krok w
tył i momentalnie się odwrócił. Stał za nim wyszczerzony Harry.
- Czego!? - pisnął Louis.
- Niczego, patrzę sobie - uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Aha? - mruknął. - To się nie patrz.
- Czemu?
-
Bo ja nie chcę! - warknął popychając go na bok. Poszedł do sypialni i
położył się na łóżku. Zamknął oczy, a po chwili odpłynął do krainy
snów..
Obudziło go lekkie szturchanie. Leniwie otworzył oczy i ujrzał rozmazany widok Harry'ego. Przetarł piąstkami zaspane oczy.
- Hm? - mruknął cicho ziewając. - Czemu zawdzięczam te budzenie, przez takiego.. jak ty?!
- Idziesz na kolację? - zapytał zielonooki wstając z łóżka.
- O tak, dzięki - odparł i także podniósł się z łóżka.
We
dwójkę wyszli z pomieszczenia i poszli założyć buty. Gdy byli gotowi,
razem opuścili pokój i windą zjechali na parter. Dzięki oznakowaniu
dotarli po pięciu minutach do restauracji hotelowej. Harry jako pierwszy
zobaczył ich rodziców siedzących w rogu pomieszczenia. Chłopcy
dołączyli do nich siadając obok siebie. Rodzice pochłonięci byli rozmową
i nawet nie zauważyli, że ktoś dosiadł się do stolika. Po minucie obok
chłopaków pojawił się kelner z kartami 'Menu', które im podał. Wybrali
dania i napoje.
W
połowie posiłku ich rodzice przyznali, że mają do załatwienia pewną
sprawę związaną z firmami. Chcieli je połączyć w jedną. Louis wymuszonym
uśmiechem udał zadowolenie, Harry nawet nie zwrócił uwagi na to co
mówią, był głodny, więc jego uwagę skupiał talerz z jedzeniem.
- Ale co się z tym wiąże.. - zaczął pan Tomlinson.
-
Po tygodniu będziemy musieli polecieć do Madrytu - dokończyła pani
Tomlinson. - A wy albo polecicie z nami, albo zostaniecie tutaj sami na
tydzień. Do wyboru do koloru - zakończyła.
- Mamy do was zaufanie - zauważył pan Styles. - Więc?
- Zostaniemy - odezwał się lekko zachrypnięty głos i można się było domyślić, że Louis lekko się przestraszył. - Prawda Louis?
- Yyy - nie chciał się zgodzić.
-
Świetnie, wiedziałem,że się dogadacie - z uśmiechem przyznał pan
Styles, i razem z rodzicami Louisa i swoją żoną wstał. - Pójdźcie sobie
na plażę, jest gorąco - doradził i skierował się do wyjścia.
Louis
poczekał, aż jego towarzysz dokończy jedzenie, potem wrócili do pokoju.
Harry wyciągnął z walizki kąpielówki i poszedł do łazienki je założyć,
wrócił po dwóch minutach. Louis też był już wyszykowany. W ręku miał
torbę-listonoszkę. Do środka wepchnął telefon, portfel, książkę i był w
trakcie chowania ręcznika. Natomiast Harry zawiesił ręcznik na ramieniu i
wyszedł z pokoju. Louis dołączył do niego, gdy tylko koniec ręcznika
znalazł się w torbie. Zamknęli pokój. Louis umieścił kartę w torbie.
Opuścili hotel i udali się na plażę.
Znaleźli
dwa wolne leżaki, na których się rozłożyli. Harry położył ręcznik i
zdjął koszulkę oraz spodnie. Rzucił je niedbale na leżak.
- Idziesz? - zapytał patrząc na Louisa.
- Gdzie? - odpowiedział pytaniem zdezorientowany, a Harry zaśmiał się cicho.
- No do wody - mruknął.
- Nie, nie mam ochoty - położył się na leżaku i wyciągnął książkę z torby.
Otworzył na fragmencie, na którym skończył i zaczął
czytać. Styles sam poszedł się pokąpać. Po piętnastu minutach Louis
podniósł głowę znad książki i spojrzał w kierunku Harry'ego. Chłopak
właśnie wyszedł z wody. Miał całe mokre włosy, z końcówek jego loków kapały kropelki wody. Żółte kąpielówki, były strasznie opięte na jego ciele. Wyglądał "..seksownie"
przemknęło przez umysł Tomlinsona. Żeby odpędzić te myśli znów wsiąknął
w świat powieści, z którego po kilku sekundach wyciągnął gniew. kilka
kropli wody spadło na tekst, który czytał Louis, od razu chciał to
wytrzeć. Litery starły się robiąc dziury w kartce.
- Harry! - krzyknął. - Uważaj! Widzisz co zrobiłeś idioto!? - warknął.
- O jeju przepraszam - westchnął z ironią. - To tylko woda!
- Zniszczyłeś mi książkę - zarzucił mu.
- Nie chciałem! - jęknął.
- Daruj sobie palancie - Louis opadł z powrotem na leżak i schował książkę we wnętrzu torby.
Teraz
oboje leżeli na leżakach. Harry wysechł już i nie był mokry tak jak
wcześniej. Louis przymknął powieki, a po chwili piłka trafiła go w
brzuch. Momentalnie otworzył oczy i wrzasnął na Harry'ego:
- Zostaw mnie!
Chłopak z uniesioną brwią spojrzał na niego, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-
To nie on! - usłyszał obok siebie dziewczęcy głos. - Przepraszam, nie
zdążyłam odbić piłki - Louis zwrócił głowę w kierunku dziewczyny. Była
niska, miała proporcjonalnie małe usta w stosunku do twarzy, czekoladowe
patrzyły na niego, ciemne włosy sięgały jej nieco za ramiona.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się do niej.
- Na pewno? - zapytała, żeby się upewnić, po chwili u jej boku stanął jakiś chłopak.
- Daisy - powiedział. - Mówiłem, żebyś to złapała! - pisnął.
- Wszystko okej - odezwał się Louis, na co chłopak się uśmiechnął.
- Jesteście stąd? - zapytał towarzysz dziewczyny zwanej Daisy.
- Tak, mieszkamy tu od pięciu lat, a wy? Nie wyglądacie na .. - nie dokończył.
- Jesteśmy z Londynu - wtrącił się Harry.
- Zagracie z nami? - zapytała Daisy. Louis i Harry w tym samym czasie zgodzili się i podnieśli z leżaków.
- Jestem Louis - wyciągnął rękę do dziewczyny, którą lekko potrząsnęła.
- Daisy. A to mój brat Federico - poczochrała włosy chłopakowi.
- Ja jestem Harry - odezwał się zielonooki.
Wrócili
do hotelu około dwudziestej drugiej lub kilka minut po. Spędzili
wieczór z Daisy i jej bratem Federickiem, który wolał gdy mówiono do
niego po nazwisku, czyli Ortiz. Grali w siatkówkę plażową. Harry'emu
szło najsłabiej z całej czwórki. Widocznie nie był stworzony do sportu.
Louis był w drużynie z Daisy, drugą tworzył Harry i Federico. Zwycięską
drużyną okazała się Tomlinsona. Po skończeniu meczy wszyscy wymienili
się numerami telefonów i rozeszli się w swoje strony.
Louis
zmęczony padł na łóżko w ubraniach i od razu zasnął. Harry położył się
obok w samych bokserkach i przez około godzinę przyglądał się śpiącemu
Lou.
* * *
Uff
napisałam dfknfgkjrsnk. Na prawdę dużo męczyłam się ze stworzeniem tego
rozdziału. Wiem, że może strasznie was nie zaciekawi, ale w następnym
coś już się wydarzy!
Informuję 25 osób, więc proszę ZOSTAWCIE KOMENTARZ. Ze szczerą opinią, nawet jeśli jest negatywna.
Dziękuję xx.
I przepraszam za błędy!
świetne x
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział ❤ / @lacocainecox
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i oczywiście odrazu zaciekawił ;) Jestem ciekawa kiedy będzie jakiś Larry moment,choć wiem,że to dopiero początek i pewnie wydaży się coś dopiero w połowie,ale po prostu byłam ciekawa,jak narazie opowiadanie jest genialne i oczywiście czekam na kolejny rozdział xx
OdpowiedzUsuńJezu. Dzoewczyno. Zaden ff mnie tak nie pochlona. Pisz daaaaaaaaaaaleeej! Prooosze
OdpowiedzUsuń@_sherlock_98 xx
gfuvfvfbfvfvfvf ugh,chcę juz więcej Larry momentów vfjvbfvbfjbv *.* Czekam z niecierpliwością i dziękuję,że tak szybko dodajesz <3
OdpowiedzUsuń@PolBeliebers
świetny rozdział. omg harry się na niego patrzył awwwwh haha nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ily xx
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny x Mhm Harry przyglądał się Louuuu, to urocze. Oczywiście nie obyło się bez kłótni lol x Czekam na kolejny @Larreh3
OdpowiedzUsuńRozdzial boski ^*^
OdpowiedzUsuńCzekam co bedzie dalej..
@MartellaGirl